0

Koszyk

Przez jakiś czas żyliśmy przekonaniem, że istnieje tylko jeden kierunek rozwoju oraz jego pewne i raczej szczęśliwe zakończenie. Traktowaliśmy przyszłość jako obietnicę lepszego jutra. Przychodzi jednak czas na nowy sposób myślenia. W nim przyszłość nie jest już jednoznaczna. Staje się otwarta, może przynieść wszystko. I ta perspektywa wiele zmienia.


Przyszłość jest zamknięta

Do niedawna przyszłość była dla nas z grubsza przewidywalna. Jako zachodnie społeczeństwa, w drugiej połowie XX wieku, uznaliśmy, że wiemy, co nas czeka – przyjęliśmy, że przed nami stały progres, który przyjmie bardzo konkretną postać: rozwoju ustrojów demokratycznych i wolnego rynku. Otthein Rammstedt, socjolog, który napisał znany esej o świadomości czasu[1], nazwałby tę przyszłość „zamkniętą”. W takiej przyszłości, odpowiedzi co do biegu historii zostały już udzielone.

Żyjąc przyszłością „zamkniętą” – dookreśloną, rozpoznaną, taką, na którą wydawało nam się, że mamy przepis – zyskaliśmy złudne poczucie stabilności i kontroli. Mogliśmy zająć się planowaniem działań, kreśleniem wieloletnich strategii rozwoju, karmieniem się idealnymi wizjami czekających nas zmian i stawianiem dużych, ogólnych celów.

Jednym z takich celów stało się ciągłe podnoszenie komfortu życia i pomnażanie dobrobytu. Podporządkowały mu się nie tylko społeczeństwa, ale także indywidualne biografie. Zaczęliśmy „zarządzać” własnymi biografiami według tego właśnie schematu, obiecującego sukces: dobrze się ucz, buduj CV, osiągaj więcej, awansuj, rozwijaj się i wyróżniaj. Zauważyliście, że już najmłodszych pytamy: „kim chcesz być w przyszłości?”, orientując ich tożsamość na wykonywany zawód? I że rodzice, z myślą o przyszłej wersji własnych dzieci, organizują im zajęcia dodatkowe oraz rozwijają ich liczne kompetencje, które a nuż (!) kiedyś „mogą się przydać”?

Uwewnętrznienie takiego podejścia ma swoje konsekwencje. W logice przyjętego przez nas systemu, im większa konkurencyjność, tym lepiej. Im efektywniej wykorzystany czas, tym lepiej. A więc ścigamy się ze sobą, przepracowujemy i generujemy nierówności. Często, żyjąc obietnicą lepszego jutra, cenimy przyszłość i dewaluujemy teraźniejszość. Skupiamy się na aspiracjach, dążeniach i planach, a teraźniejszość traktujemy przedmiotowo – tylko jako środek do wymarzonego celu.

Przyszłość jest otwarta…

Zbiorowe otrzeźwienie przyniosły pandemia, wojna w Ukrainie i inne współczesne kryzysy. Przypomniały wyraźnie, że przyszłość może przynieść zarówno to, co dobre, jak i to, co złe. Urealniły nasze postrzeganie świata, czasowego porządku i naszego w nim miejsca. Nie ma obietnicy, że będzie lepiej. Nie ma jednego kierunku rozwoju. Jest za to wiele różnych scenariuszy zdarzeń – każdy potencjalnie możliwy. Wyłaniających się z tego obrazu przyszłości (w liczbie mnogiej!) nie możemy kontrolować, przewidywać, planować tak, jak byśmy chcieli i jak byliśmy do tego przyzwyczajeni. Jedyne co możemy, to ćwiczyć ich w y o b r a ż a n i e.

Ta nowa przyszłość, która widnieje na horyzoncie – wieloznaczna i będąca otwartym na możliwości przebiegiem zdarzeń – wymaga od nas innego myślenia, czucia, działania. Innego bycia w świecie w ogóle. Jakich konkretnie zmian potrzebujemy, by zaadaptować się do nowej rzeczywistości, podpowiadają artyści, badacze i społeczni innowatorzy.

…i co teraz?

„Pozostaw niepewność, ale nie pozostawaj biernym” – tak można podsumować nowy sposób bycia, z którym oswajają nas twórczynie i aktywiści. Jenny Odell nazywa go „standing apart” i wypracowaniem „trzeciej przestrzeni”[2]. Joanna Erbel „wychyleniem w przyszłość”[3]. Jane McGonigal odwołuje się do „future thinking”[4]. Choć określenia są inne, istota sprawy jest podobna. Zdaniem autorek, by lepiej odnajdywać się w świecie otwartej przyszłości, powinniśmy: 

  1. ćwiczyć wyobraźnię
  2. podejmować mikrodziałania
  3. zmienić stosunek do teraźniejszości

1. ćwiczenie wyobraźni

Mózg nabył umiejętność antycypowania tego, co nas czeka, w ciągu ostatnich 2 mln lat[5]. Z ewolucyjnej perspektywy, względnie niedawno. Nie jesteśmy więc najlepsi w prognozowanie przyszłości. Robiąc to, popełniamy sporo błędów i wpadamy w pułapki umysłu – narzędzia, z którego nie potrafimy jeszcze w pełni świadomie korzystać. Dlatego trenowanie wyobraźni – praktykowanie mentalnych podróży do przyszłości, jest tak ważne. Jane McGonigal proponuje ćwiczenie, jedno z wielu:

W dzień dokładnie jak dziś, tylko za 10 lat – co to będzie za data?
Wyobraź sobie jak najdokładniej, swój preferowany scenariusz na ten dzień: gdzie wtedy jesteś? z kim? jak wyglądasz? co robisz? To ważne: przywołaj możliwie wiele szczegółów[6].

Snucie scenariuszy przyszłości, nawet bardzo odległej, ma tę zaletę, że zmienia najbliższą nam w czasie rzeczywistość.Jeśli chcesz, by Twoje „jutro” wyglądało w określony sposób, co musisz zacząć/przestać robić już dziś, by zwiększyć prawdopodobieństwo, że preferowany scenariusz stanie się rzeczywistością? Jak inaczej powinna wyglądać Twoja codzienność?

W nowym paradygmacie to nie teraźniejszość służy przyszłości, jest odwrotnie. Wyobrażanie sobie przyszłości, pomaga nam poprawiać teraźniejszość.

2. podejmowanie mikrodziałań

Kształtowanie teraźniejszości zgodnie z obranym scenariuszem przyszłości, niekoniecznie musi polegać na angażowaniu się w duże ruchy społeczne, robieniu rzeczy przez wielkie Rz, a już na pewno nie na budowaniu całościowych planów i szukaniu uniwersalnych rozwiązań.

Chodzi o to, byśmy nauczyli się wdrażać codzienne, realne mikrozmiany. Chodzi o testowanie pomysłów. O wprowadzanie małych udoskonaleń adekwatnych do lokalnego kontekstu. I o to, by mieć stale z tyłu głowy, że wszystko może potoczyć się inaczej, niż sobie życzyliśmy, że porażka jest wpisana w ten proces i trzeba być gotowym/ą na ciągłe adaptacje czy korekty.

Joanna Erbel posługuje się w swojej książce ideą protopii, by oddać, o co chodzi. Protopia to stan „lepszy niż dzisiaj i niż wczoraj, nawet jeśli jest chociaż trochę lepszy”. Celem naszego działania powinna być więc zmiana, ale nie taka, która ma charakter utopijnej wizji, a taka, która jest wytrwałym szukaniem lepszych wersji rzeczywistości, krok po kroku.

Fakt, że przyszłości nie możemy kontrolować, nie oznacza przecież, że nie możemy zmierzać do określonych celów. Chodzi jednak o to, by nie przywiązywać się do jednej określonej wizji i żyć zgodnie ze złożoną przez nią obietnicą, a pozostawać uważnym wobec skutków naszych bieżących działań, zbierać wnioski i elastycznie odpowiadać na to, co przynosi każdy kolejny dzień.

3. zmiana stosunku do teraźniejszości

Oba powyższe kroki prowadzą nas w sumie do wniosku, że myślenie o przyszłości nie może odbywać się kosztem teraźniejszości – warunek ten zaznacza w swoich rozważaniach także Joanna Erbel[7]. Rozumiem to zdanie na trzy sposoby.

Po pierwsze, i o tym już wspomnieliśmy, samo wyobrażanie sobie różnych scenariuszy przyszłości i snucie życiowych planów nie wystarczy. Potrzebne jest działanie i to działanie dziś, nawet gdyby miało polegać „tylko” na mikrozmianach (jeśli podejście to kojarzy Wam się z ACT albo metodą job crafting, słusznie!).

Po drugie, przyszłość sama w sobie nie jest cenniejsza, a na pewno nie jest z gruntu lepsza niż teraźniejszość. Sukces polega na korzystaniu z obu tych czasowych perspektyw. Dlatego powinniśmy oduczyć się instrumentalnego traktowania teraźniejszości – czyli zaprzęgania jej do realizacji przyszłych celów i oceniania jej wyłącznie przez pryzmat przydatności/produktywności. Teraźniejszość to jedyne, co jest pewne. A więc świadome bycie w niej i docenianie taką, jaką jest, to umiejętności niezbędne dla naszego dobrostanu (możecie przeczytać o tym we wpisie o uważności lub w kartach o balansie temporalnym).

Po trzecie, Jenny Odell zachęca, byśmy pozostawali zaangażowani w teraźniejszość, nawet jeśli jej aktualny charakter nam się nie podoba. Tylko uczestniczenie w obecnym systemie, jakkolwiek nieidealnym, umożliwi jego zmianę. Od środka. Wspólnie. Innymi słowy: nie rzucajcie wszystkiego i nie uciekajcie w Bieszczady! 😉 Za to łączcie się, uzupełniajcie, wspierajcie!

Jak myśleć o przyszłości?

Zmiana w paradygmacie myślenia właśnie zachodzi. I świadomie możemy stać się jej częścią. Wymaga to od nas zaakceptowania natury przyszłości: jej otwartości, nieprzewidywalności, wieloznaczności oraz wszelkich konsekwencji takiego stanu rzeczy. Wymaga rewizji naszych strategii działania i dotychczasowych sposobów bycia w świecie. Wymaga: oswojenia niepewności, rezygnacji ze sztywnych, uniwersalnych, wieloletnich planów czy utartych strategii i przyzwyczajeń na rzecz regularnego ćwiczenia wyobraźni, symulowania różnych scenariuszy przyszłości, wprowadzania mikrozmian, akceptowania porażek i zaangażowanego uczestniczenia w teraźniejszości.


[1] O. Rammstedt (1975), “Alltagsbewußtsein von Zeit.” Kölner Zeitschrift für Soziologie und Sozialpsychologie 27:47–63., za: H. Rosa (2013), “Social Acceleration: New Theory of Modernity”

[2] Odell J. (2019), „How to Do Nothing: Resisting the Attention Economy”

[3] Erbel J. (2022), „Wychylone w przyszłość. Jak zmienić świat na lepsze”

[4] McGonigal J. (2022), „Imaginable. How to see the future coming and be ready for anything”

[5] D. Gilbert, It’s the end of the world as we know it (and I feel fine), TEDxAcademy, https://www.youtube.com/watch?v=fle_FkILmEQ

[6] McGonigal J., op.cit.

[7] Erbel. J., op. cit., s. 49  

Author Daria Jezierska-Geburczyk

psycholożka, kulturoznawczyni, założycielka Myślnika. Prowadzi indywidualne sesje psychologiczne, procesy rozwojowe w oparciu o narzędzia coachingowe, terapeutyczne oraz wiedzę naukową. Interesuje ją przenikanie narracji kulturowych i osobistych. Przygląda się szczególnie pracy - jej kulturowym uwarunkowaniom i indywidualnym sposobom przeżywania.

More posts by Daria Jezierska-Geburczyk
Dowiedz się pierwszy/a o premierze! Też nie możesz doczekać się zestawu kart dla rodziców? Zostaw nam swój e-mail, a poinformujemy Cię, jak tylko produkt pojawi się w naszym sklepie :)