0

Koszyk

Wyobraźcie sobie grzybnię: sploty nitek o nieograniczonej długości, sieci mikrorurek wypełnione komórkami, miliony pulsujących połączeń. Taki obraz służy nam dziś do opisu rzeczywistości., zastępując dotychczasową metaforę maszyny/komputera, powstałą w czasach uprzemysłowienia. Z metafory grzybni Olga Tokarczuk korzysta w swoich książkach od lat (np. Prawiek i inne czasy; Dom Dzienny, Dom nocy). Później humaniści[1] wprowadzili grzybnię do nauki jako ideę adekwatnie opisującą obecny stan rzeczy. Teraz, nitka po nitce, przedostaje się ona do społecznej świadomości, odsłaniając nowe horyzonty. Ale nic nie przychodzi za darmo. Przyłożenie tej grzybniowej soczewki do oka wymaga od nas realnego wysiłku – pożegnania z dotychczasowymi nawykami i przystosowania do nowego sposobu patrzenia.

O co chodzi w tym słowie-idei? Co z tej metafory bierzemy sobie do życia? Jakie nowe porządki i zasady wprowadzi do naszej codzienności?

1. Nie rywalizacja, a współpraca

Wiemy, że wygrywa ten, kto się wyróżnia, kto zyskuje konkurencyjną przewagę – tak działa system gospodarczy, na jaki się godzimy. Kapitalizm nagradza progres, a tym samym wyścig i porównywanie. Karmi rywalizację, w której każdy jest zdany na siebie, bo przecież inni to potencjalne zagrożenie dla osobistego sukcesu. Takie jest obecne myślenie – często na tyle oczywiste, że zupełnie przezroczyste. Jeśli je wyolbrzymiam, to tylko trochę.

Za to grzybnia je kwestionuje.

Rozwój? Ok, ale zyskujemy najwięcej wtedy, gdy współpracujemy. Grzybnia tak właśnie działa – pośredniczy między korzeniami a glebą. Tworząc podziemną sieć połączeń, umożliwia wzajemną komunikację roślin. Pokazuje, że relacja i wymiana zwiększają szanse na przetrwanie. W tym systemie każdy coś daje i coś otrzymuje. Więzi nam służą, i to bardziej niż samotne bytowanie. Przetrwają najżyczliwsi (jak mówi tytuł jednej z nowszych książek popularnonaukowych)[2]. Przyjmowanie takiej perspektywy, perspektywy grzybni, wymaga dziś od nas zmiany hierarchii wartości. Wymaga raczej wspierania siebie nawzajem niż prześcigania; polegania na sobie nawzajem niż mierzenia się ze wszystkim samodzielnie; dzielenia się z innymi zasobami (czasem, energią, pomysłem, doświadczeniem itp.) niż wyrywania ich dla siebie, by ich „nie zmarnować”; pielęgnowania zaufania bardziej niż obaw; dbania o więzi a nie tylko o własną autonomię. Wymaga uznania, że potrzebujemy siebie nawzajem, swoich uważnych, ciepłych obecności. Wymaga uznania, że pozostajemy w zależności. 

2. Mniej kontroli, więcej zależności

Lubimy być sprawczy. Stawiać nasz gatunek w centrum, widzieć swoją efektywność i uznawać naszą wolę czy intencjonalność za jedyne źródło zmian. Mówimy: „jesteś kowalem swojego losu”, „wystarczy bardziej się postarać”, „możesz mieć, co chcesz”. Pielęgnujemy to podejście, chyba głównie dlatego, że daje nam poczucie (sic!) kontroli nad rzeczywistością. Tymczasem z perspektywy grzybni sprawstwo nie należy do jednej osoby. Poprawka: sprawstwo nie należy tylko do człowieka. Jak pisze filozofka Ewa Domańska: „Sprawstwo zaś to wypadkowa działania wielu aktorów – czynników ludzkich i nie-ludzkich[3] (podkr. moje). Co więcej, sprawstwo to wypadkowa nie tylko działań tych czynników, ale połączeń występujących między nimi w całej sieci relacji. I zmian tych połączeń. Bardziej życiowo: jesteś kowalem swojego losu tylko w jakiejś części. Na Twój stan, decyzje, powodzenie planów i działań mają też wpływ Twoje geny, ciało, układ nerwowy i jego historia uczenia się, stan konta, pochodzenie, znajomi, rodzinne mity, metafory, z jakich korzystasz, jakość powietrza, kondycja rzek czy drzew, otaczająca Cię architektura, internet, smartfony i aplikacje, godziny otwarcia urzędów i sklepów, kulturowe stereotypy (i wiele więcej). One wszystkie, w jakimś sensie, pozostają (współ-)sprawcze. Renata Lis pisze:

„Zmiana wynika z faktów, które widać, ale też ze znacznie większej liczby takich, których nie dostrzegamy”[4].

Człowiek jest podmiotowy, ale równorzędny wobec innych podmiotowych i sprawczych elementów układanki świata. Jest po partnersku z nimi połączony – umieszczony w sieci zależności. Jak mówi bohaterka Domu Dziennego, domu nocnego:

„Wszyscy śnimy te same rzeczy w dziwacznie podobny, chaotyczny sposób”.[5]


3. Zamiast stałości, ruch i drganie

Choć grzybni nie widzimy, ona jest. Co więcej, nie jest jedna, raz na zawsze ta sama, nieruchoma. W sposób dla nas niedostrzegalny zmienia się i rozrasta. Jest dynamiczna:


„Grzybnia potrafi eksplorować wszystkie kierunki równocześnie: góra, dół, lewo, prawo, wschód, zachód, przód, tył, wszystkie. Każdy użyteczny – powiązany ze źródłem wody, pokarmu, rozrywki czy czego tam akurat potrzeba – wzmacnia dodatkowymi połączeniami, każdy ślepy przerywa bez poczucia straty. Brzmi jak dosyć zdrowy mechanizm przetrwania i jak widać, sprawdza się od kilku dobrych epok, może warto brać przykład, tak mi się przynajmniej zdaje.”

– mówią notatki w powieści Aleksandry Zielińskiej[6].

I grzybnia i świat są w ciągłym ruchu. Wiele zjawisk dzieje się równolegle. Naraz. Cały czas. Na początku ta zmienność świata może wydawać się dezorientująca. Budzić niepewność, niepokój, niechęć, ale w końcu da się oswoić. Lubię fragment z książki Tokarczuk, który o takim pogubieniu mówi:

„(…) stracę pewność, kim jestem, gdzie jest mój środek, punkt, wokół którego porządkuje się wszystko inne. Te same rzeczy będę widziała za każdym razem inaczej. Najpierw pogubię się w tym, przerażę się. Będę rozpaczliwie szukać stałości. W końcu uznam, że stałość wprawdzie istnieje, ale jest daleko poza mną, a ja jestem strumieniem, tą rzeczką w Nowej Rudzie, która raz po raz zmienia kolory, i jedyne, co mogę o sobie powiedzieć, to że przydarzam się sobie, przepływam przez miejsce w przestrzeni i czasie, i jestem sumą właściwości tego miejsca i czasu, niczym więcej. Jedyna korzyść, jaka z tego wynika jest taka, że światy widziane z różnych punktów są różnymi światami. Więc mogę żyć w tylu światach, ile z nich jestem w stanie zobaczyć” (podkr. moje)[7].

Życie na tej planecie to ciągłe drganie, niekończący się proces. Skoro tak jest, to potrzebujemy zacząć:

  • zauważać pośrednie stany, a nie tylko sztywne podziały;
  • doceniać każdy, nawet najmniejszy ruch;
  • myśleć cyrkularnie;
  • widzieć siebie jako części większych całości;
  • uwzględniać otaczający nas kontekst.

4. Nie sztywne podziały, a ciągłość

Chcemy widzieć rzeczywistość czarno-biało – naszym umysłom prościej jest ją taką obsługiwać. Lubisz mnie albo nie lubisz. Angażujesz się albo odpuszczasz. Boisz się albo nie boisz. Ale jeśli rzeczywistość jest jak grzybnia, to nie jest tak prosta i jednoznaczna. Nie może być wyłącznie czarno-biała, bo pełna jest równoległych powiązań, ciągłych wzajemnych wpływów i mikrozmian. Cechuje się raczej płynnością, ciągłością, odcieniami i skalami. Taki świat mieści w sobie różnorodność: w jakiejś sytuacji mogę czuć się pewnie, a dzień później w podobnej sytuacji mogę czuć się niepewnie. Mieści w sobie stopniowalność: mam wpływ do jakiegoś stopnia, a od jakiegoś nie mam. Mieści w sobie równoległość „i-i”[8], na przykład: mogę być jednocześnie osobą miłą i osobą niemiłą, radzić sobie i nie radzić sobie. Pojawia się w nim miejsce na wspomnianą wcześniej zmienność, a nawet wieloznaczność czy godzenie sprzeczności.

5. Każdy ruch ma znaczenie, bo świat raczej staje się niż jest

Skoro jesteśmy zanurzeni w sieci połączeń, to każdy ruch ma znaczenie. Liczą się najmniejsze gesty. W naszym ekosystemie żadna mikrozmiana się nie zmarnuje. To ważne. Ale to nie wszystko, co musimy zapamiętać patrząc na swoje życie metaforą grzybni.

Nowością jest to, że liczy się każdy ruch, niezależnie od tego skąd przychodzi. Do tej pory najważniejsza była dla nas perspektywa „centrum”, czyli w przypadku Polski perspektywa krajów zachodnich. Przychodzące od nich ideologie, polityczne strategie czy mody porządkowały nam rzeczywistość. Teraz, bardziej niż sztywnych ideologii, potrzebujemy wyobraźni zbaczającej ze znanych szlaków, na wadze zyskuje perspektywa krajów peryferyjnych i małych  miast, doceniamy znaczenie lokalnych wspólnot czy własnych codziennych wyborów. To pocieszające, w świecie pełnym kryzysów, że zmiana nie przychodzi tylko z jednego kierunku:

„(…) wszystko, co robimy i czego nie robimy, gdzieś się odkłada, i wszystko na siebie wpływa, prędzej czy później dając efekt. Zmiana mentalności, która dokonuje się we wnętrzu człowieka i dlatego nikt jej nie dostrzega, zawsze poprzedza zmiany instytucjonalno-prawne – ta pierwsza to grzybnia, te drugie to owocniki. W ten sposób – poprzez ludzi, którzy stają się zmianą – margines przemienia w końcu scenę główną. Potencjał każdej przyszłej zmiany leży na marginesie.”[9]

Będąc elementem świata – współzależnej jak grzybnia sieci – każdego dnia masz możliwość zostawiania w niej śladu, wprowadzenia mikrozmian. Ale też one zachodzą w Tobie. Każdego dnia dzięki powiązaniom, w jakie jesteś wpisany/a, stajesz się trochę innym człowiekiem. Za każdym razem spotykamy się trochę inni niż poprzednio.

6. Nie tylko przyczyna-skutek, a cyrkularność

Ach, jak nas kusi szukanie odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Pragniemy jednoznacznych wskazań i prostych wyjaśnień, określenia źródeł problemów. W świecie widzianym przez pryzmat grzybni takie linearne tłumaczenie zjawisk traci na aktualności. Ustępuje miejsca myśleniu cyrkularnemu, które zwalania zwalnia nas z pytania o przyczynę czy powód, a bardziej interesuje się relacjami między zjawiskami. 
Myślenie cyrkularne pozwala nam zauważyć, że będąc w interakcji, ciągle na siebie wzajemnie oddziałujemy, wzmacniając lub wygaszając określone reakcje. Weźmy przykład. Krzyczę na Ciebie, bo mnie nie słuchasz. Jednocześnie Ty przestajesz mnie słuchać, kiedy krzyczę. Co wtedy robię? Bardziej krzyczę i… koło się nakręca. W miejscu, gdzie jeden ruch się kończy, drugi zaczyna – są całością. Nie istnieją jeden bez drugiego. W świecie, który jest jak grzybnia, zamiast pytać: kto zaczął czy jak do tego doszło, będziemy potrzebowali zadać sobie inne pytanie: jak to między nami działa? Co jest zasadą, która podtrzymuje nas w określonej dynamice? Cyrkularność uwidacznia napędzające się mechanizmy, ciągły wzajemny taniec. Wprowadzenie do tego tańca nowych kroków, czyli każdej, jak już wspomnieliśmy – nawet najmniejszej zmiany – może tę dynamikę przekształcić.  

7. Całość i część

Trzeba przyznać, że współcześnie odrabiamy ważną rozwojową lekcję. W końcu uczymy się zauważać, że zbyt często porzucamy samych siebie (swoje ciało, emocje, potrzeby) na rzecz aspiracji, osiągnięć, sympatii innych. Uczymy się stawiania granic, troszczenia o siebie, działania po swojemu, wyrażania siebie. Wyodrębniamy się i indywidualizujemy.

Ale upojeni odzyskaną autonomią, zapominamy, że każdy z nas ma potrzebę przynależenia. A myślę sobie, że – żeby przynależeć czy tworzyć relacje – trzeba umieć się czasem dopasować, zrezygnować z czegoś swojego, ustąpić, odpuścić.
Zapominamy też, że każdy z nas jest całością (złożoną z części) i częścią jednocześnie. Każdy z nas jest elementem składowym czegoś od siebie większego. Grzybnia przywraca tę perspektywę. Pozwala nam widzieć siebie samych w szerszym kontekście. Każdy z nas jest ciało-umysłem (ma myśli i emocje, które dzieją się w ciele i dzięki ciału); każdy z nas jest częścią relacji, częścią społeczności, której potrzebuje do życia. Każdy z nas jest częścią dłuższej niż on sam historii, która go uformowała; częścią opowieści większych niż jego własna biografia, i w końcu… częścią natury, mającej swój własny porządek.

8. Trwanie i przemijanie

Czas przemija, zmieniają się epoki, zmieniają konteksty, a grzybnia jest. I dzięki niej inne gatunki na Ziemi. Grzybnia umożliwia obieg materii w ekosystemie. Podtrzymuje życie na tej planecie.
Po pierwsze więc, kieruje naszą uwagę bardziej na trwanie i znaczenie długich procesów niż krótkotrwałe efekty i przyspieszanie. Uczy nas innego podejścia do czasu. Zamiast popularnego dziś „zarządzania czasem” – podporządkowania go sobie – pokazuje, że to my jesteśmy zanurzeni w jego nurcie.
Po drugie, dzięki grzybni możliwe jest ujrzenie kontinuum życia i śmierci. Grzybnia zarówno dekonstruuje, jak i tworzy. Kruche czyni silnym. Z jej perspektywy śmierć staje się genialną zdolnością gatunków do odnowy i przetrwania[10], a niektórzy mówią nawet, że jest wspólnototwórcza[11]. To wszystko na przekór dominującemu dziś kultowi życia, który zachęca do walki ze starzeniem się, rezygnowaniem, odpuszczaniem, traceniem. Przyjęcie perspektywy grzybni, przywraca przemijaniu godność. Jesteśmy częścią ekosystemu, jego porządku i trwających miliony lat rytmów.

9. Kontekst (lokalny)

Określone gatunki grzybów rosną w określonych przestrzeniach. Ich występowanie związane jest z miejscem. Podobnie jest z nami. Pozostajemy w zależności z określoną krainą geograficzną czy przestrzenią, w jakiej na co dzień funkcjonujemy. Nie oznacza to, że zapuszczamy korzenie, nigdy się nie przeprowadzimy, a nasze pochodzenie nas zdeterminuje. Oznacza to, że (lokalny) kontekst ma na nasze życie ciągły, nie zawsze zauważalny wpływ, wyznacza horyzont mniej lub bardziej możliwych scenariuszy. Mieszkanie i pracowanie w Poznaniu jest czymś innym niż życie w leśnym domku i czym innym niż życie na chorwackim wybrzeżu. Każdy z tych kontekstów czyni nasze życie jakimś – innym niż w pozostałych kontekstach. Decyduje o tym, jakie gatunki ptaków możemy na co dzień usłyszeć, ile czasu spędzamy w środkach transportu, by dostać się do pracy, w jakich wydarzeniach uczestniczymy. Dookreśla prawdopodobieństwo tego, kogo mamy możliwość poznać, a kogo raczej nie, zabarwia nasze dni kolorami, smakami, zapachami i temperaturą. Na jaki kontekst życia masz zgodę i wybierasz go dla siebie? Jakie konteksty sprzyjają temu, że masz się w życiu lepiej? A jakie, że Twój dobrostan się pogarsza?

Końce i początki

„(…) końce trwają cały czas, nie ma co zaprzątać sobie tym głowy.”[12] Podobnie jak początki. Z perspektywy grzybni jest tak, że możesz przerywać i zaczynać w dowolnym miejscu. Tak jest z codziennością, tak jest z tym tekstem. Umożliwiają nam to grzybniowe jakości, które właśnie teraz zasiedlają naszą zbiorową wyobraźnię: ciągłość, powiązania, zależność, ruch, mikrozmiany, współpraca, różnorodność, cyrkularność, relacje, trwanie, ciągłość… gdzie masz ochotę zacząć?


[1] Spr. Anna Tsing
[2] B. Hare, V. Woods, Przetrwają najżyczliwsi. Jak ewolucja wyjaśnia istotę człowieczeństwa?, Copernicus Center Press, 2022
[3] E. Domańska, Nekros. Wprowadzenie do ontologii martwego ciała, Warszawa 2017, s. 63., za: A. Larenta, Grzybnia jako metafora w twórczości Olgi Tokarczuk, Białostockie Studia Literaturoznawcze, 13/2018, DOI: 10.15290/bsl.2018.13.14
[4] R. Lis, Moja ukochana i ja, Wydawnictwo Literackie, 2023, s. 187
[5] O. Tokarczuk, Dom Dzienny, dom nocny, Wydawnictwo Literackie, 2015, s. 121
[6] A. Zielińska, Grzybnia, Wydawnictwo Agora, 2023, s. 150
[7] O. Tokarczuk, op.cit., s. 319
[8] „i-i” zamiast „albo-albo”, za: N. Hatalska, Wiek paradoksów: czy technologia nas ocali?, Znak, 2021
[9] R. Lis, op. cit., s. 188
[10] E. Domańska, Nekros. Wprowadzenie do ontologii martwego ciała, Warszawa 2017, s. 63., za: A. Larenta, Grzybnia jako metafora w twórczości Olgi Tokarczuk, Białostockie Studia Literaturoznawcze, 13/2018, s. 208, DOI: 10.15290/bsl.2018.13.14
[11] M. Świerkosz, Poetyka splotów. Posthumanistyczna wyobraźnia Olgi Tokarczuk, Ruch Literacki, R. LXIII, 2022, z. 3 (372) PL, DOI 10.24425/rl.2022.140973
[12] A. Zielińska, op. cit., s. 333

Author Daria Jezierska-Geburczyk

psycholożka, kulturoznawczyni, założycielka Myślnika. Prowadzi indywidualne sesje psychologiczne, procesy rozwojowe w oparciu o narzędzia coachingowe, terapeutyczne oraz wiedzę naukową. Interesuje ją przenikanie narracji kulturowych i osobistych. Przygląda się szczególnie pracy - jej kulturowym uwarunkowaniom i indywidualnym sposobom przeżywania.

More posts by Daria Jezierska-Geburczyk