0

Koszyk

Już jako małe dzieci doświadczamy fizycznej obecności drugiej osoby. Główny opiekun (zazwyczaj matka) poprzez reagowanie na nasze potrzeby pomaga nam zbudować relację z otaczającą nas rzeczywistością. Przygotowuje nas między innymi do życia w grupie, odczytywania intencji innych ludzi, rozumienia ich komunikatów. Kiedyś, od poziomu funkcjonowania jednostki w zbiorowości zależało jej przeżycie (bycie porzuconym przez wspólnotę mogło oznaczać tułaczkę i utratę bezpieczeństwa), a dzisiaj od ilości i jakości społecznych interakcji może zależeć kariera zawodowa, kondycja naszego życia rodzinnego czy nawet stan zdrowia.

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wpływa na Was obecność innych ludzi? W tym artykule przyjrzymy się bliżej różnym typom obecności, analizując ich oddziaływanie na nasze umysły i ciała. Pokażemy, jak obecność innych nas kształtuje, zmienia, uaktywnia. Ale czy sama obecność wystarczy, by czuć się mniej samotnym?

Obecność fizyczna

Wyobraź sobie, że pijesz kawę, siedząc samotnie w domu. Jest cisza, za oknem spokój. Tylko Ty i aromat Twojego ulubionego napoju. A teraz wyobraź sobie, że tę kawę pijesz w przestrzeni ulubionej kawiarni. Nie ma w niej tłoku, ale niektóre stoliki, w tym ten obok ciebie, są zajęte przez ludzi skupionych na swoich sprawach. Jakie odczucia towarzyszą Ci w obu sytuacjach? Czy dostrzegasz różnice w reakcji swojego ciała? Według psychologicznej teorii społecznego pobudzenia Roberta Zajonca i współpracowników, różnice powinny się pojawić. Koncepcja naukowców mówi o tym, że obecność innych nas pobudza, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi.[1]

 Tym samym „zmieniamy się” pod wpływem samej tylko obecności fizycznej innych ludzi, nawet jeśli nie poświęcają nam oni uwagi. Ich obecność podnosi naszą czujność i uaktywnia funkcje pozwalające na monitorowanie rzeczywistości (tak byśmy w każdym momencie byli gotowi do odpowiedzi/reakcji). Taka czujność wywołuje łagodne pobudzenie. Możemy odczuwać ją np. podróżując autobusem lub pociągiem otoczeni innymi ludźmi.

Rolę obecności innych w naszej codzienności, uzmysławiamy sobie szczególnie mocno, kiedy ich nie ma. Ilustruje to historia Sary Shourd – dziennikarki, która po aresztowaniu za nielegalne przekroczenie granicy w Iranie, spędziła prawie 9500 godzin w areszcie. Torturą, jakiej została poddana, były tygodnie spędzone w całkowitej izolacji. Dziennikarka wspomina, jak po dwóch miesiącach spędzonych w samotności zaczęła słyszeć dźwięki, których nie ma, zdarzało się jej słyszeć krzyki i widzieć zjawiska, które nie istnieją, a okazywały się wytworem jej własnej wyobraźni. Brak towarzystwa i prawie całkowite odcięcie od świata zewnętrznego spowodowało deprywację sensoryczną (czyli poważne zredukowanie bodźców docierających do zmysłów kobiety). Więcej o historii Sary możecie przeczytać tu i tu (źródła po angielsku). Nam na co dzień raczej nie grozi taki stopień społecznego odcięcia, a sama obecność innych może być dla nas zarówno mobilizująca, jak i demotywująca w codziennym życiu.

Obecność zauważona

Obecności innych ludzi często jednak towarzyszy uwaga, aktywnie skierowana w naszą stronę. Wtedy nie tylko jesteśmy gotowi do reakcji, ale też bardziej mobilizujemy się do skutecznego działania. Teraz na chwilę wrócimy do dzieciństwa. Wyobraź sobie siebie w podstawówce. Przed Tobą występ na szkolnej akademii. Masz do wyrecytowania wierszyk o abecadle na ślubowaniu klas pierwszych. Stoisz na środku razem z innymi dziećmi. Obserwują Cię rodzice, obserwuje Twoja wychowawczyni oraz inne dzieci. Co czujesz? Jakie myśli towarzyszą Ci podczas występu? Teorie psychologiczne wskazują, że jeśli obecność innych wiąże się z oceną naszego zachowania – skuteczniej wykonujemy zadania[2].

Informacje zwrotne otrzymywane od otoczenia stają się też punktem odniesienia do budowania samooceny, stąd potrzeba np. udanego występu, gdy jako dzieci bierzemy udział w akademii szkolnej. Chcemy dobrze zaprezentować się przed rówieśnikami, bo pragniemy pozytywnego odbioru występu i aprobaty, które pomogą nam w budowie samooceny. Nie ma w tym nic dziwnego, bo potrzeba dobrego mniemania o sobie jest wspominana jako jedna z podstawowych potrzeb człowieka. [3]

Razem przez telefon? – obecność zapośredniczona

Czy jednak potrzebujemy fizycznej obecności drugiego człowieka, żeby odczuwać jego wpływ?

„Kto kocha – widzieć chce choć cień postaci,
I tak się kocha Matkę – Ojca – braci (…)”

Promethidion: rzecz w dwóch dialogach z epilogiem, Cyprian Kamil Norwid[4]

Wyobraź sobie, że ktoś bardzo Ci bliski wyjechał na pół roku na drugi koniec świata. Na początku przebywa w miejscu bez Internetu – jedyny sposób, w jaki możecie się kontaktować to list. Jednak po trzech miesiącach macie okazję porozmawiać za pomocą „kamerki”. Jak wielką różnicę stanowi dla Ciebie forma komunikacji? Co jest najważniejsze w tym sposobie?
Teraz pomyśl o sytuacji odwrotnej, np. wideokonferencji w pracy/szkole. Spotkanie online ciągnie się od prawie dwóch godzin. Niewiele informacji przydatnych dla Ciebie, masz wrażenie, że uczestnicy wzajemnie popisują się przed sobą. A teraz pomyśl o tym, że to spotkanie zastąpiłby długi, ale treściwy e-mail.
Czy zawsze więc obecność jest ważna? W jakich sytuacjach wolisz używać środków komunikacji, które przekazują jej mniej?

Rok 2020, jak nic wcześniej, udowodnił nam, że fizyczna obecność nie jest konieczna do działań i zaspokajania potrzeb z wielu obszarów naszego życia. Szkoła, praca, czy nawet spotkania towarzyskie przeniosły się do wirtualnej przestrzeni. Z osobami, które wcześniej spotykaliśmy każdego dnia, zaczęliśmy spotykać się tylko na ekranach telefonów i komputerów. Pośrednikiem stały się media, które różnią się zdolnością do przekazywania psychologicznych komunikatów. Możemy je rozdzielić ze względu na różną zdolność do przekazywania wskazówek wzrokowych i słownych (np. odległość, spojrzenie, postawę, wyraz twarzy czy intonację głosu). Dlatego wideokonferencje lub telefon są znacznie lepsze w dawaniu poczucia obecności niż inne media takie jak e-mail czy telegram (pamiętasz jeszcze co to jest?)[5]. Media o wyższym poziomie obecności społecznej są bardziej wydajne w budowaniu i utrzymywaniu relacji międzyludzkich. Czasem po dobrej rozmowie przez „kamerkę” możemy odczuć bliskość i ukoić tęsknotę za dawno niewidzianym partnerem.

Jednak chyba nikt dobrowolnie nie zamieniłby fizycznej bliskości na tę za pośrednictwem mediów. Czy obecność zapośredniczona będzie mogła kiedykolwiek zastąpić osobistą? Co musiałaby przekazywać technologia (głos, dotyk, ciepło itp.), żeby skutecznie dawać nam poczucie  obecności i bliskości drugiego człowieka?

Wielki Brat patrzy – obecność wyobrażona

Czasem samo wyobrażenie sobie czyjejś obecności wywołuje w nas zmianę, np. przekształca nasze zachowanie. Często bazują na tym systemy kontroli społecznej, czyli np. system monitoringu w sklepie, gdzie pod wpływem obserwacji próbuje się dokonywać kontroli i ograniczenia antyspołecznych zachowań. Obecność wyobrażona nie uwzględnia kwestii fizycznego dystansu ani nie wymaga pośredników takich jak telefon czy komputer. Obecność wyobrażona, czy też domniemana, w niektórych warunkach może mieć nawet silniejszą moc oddziaływania na nas niż ta realna.
Koncepcja panoptikonu – więzienia wymyślonego przez angielskiego filozofa Jeremy’ego Benthama, w którym osadzeni nie wiedzą czy i kiedy są obserwowani, bazuje właśnie na koncepcji domniemanej obecności[6]. Wpływ społeczny dokonuje się tu przez wyobrażenie o obecności strażnika.  Na szczęście obecność wyobrażona nie zawsze musi wiązać się z kontrolą i koszmarnymi wizjami. Niejednokrotnie wyobrażona obecność może dawać nam poczucie zaopiekowania i wewnętrznego spokoju, gdy wspominamy bliskich, których z nami nie ma.

Podsumowanie

Nasze życie to zazwyczaj mieszanka czterech rodzajów współobecności z innymi, w rozmaitych proporcjach: obecności fizycznej, zauważonej, zapośredniczonej i wyobrażonej. Pełnią one wiele psychologicznych i społecznych funkcji. Różnią się jednak możliwością przełożenia samej obecności na poczucie przynależności czy bliskości. Warto więc zastanowić się:
Jakie rodzaje obecności przeważają w Twoim życiu? Czy zauważasz u siebie dobry wpływ obecności innych na Twoje samopoczucie i zdrowie albo skuteczność w pracy? Który z rodzajów obecności pozwala Ci zwiększać poczucie bliskości z innymi?  Refleksja na temat tego, czy poziom społecznej obecności w naszym życiu jej wystarczający (lub czy używamy odpowiednich mediów do jej zapośredniczenia) może pozwolić nam w redukcji poczucia osamotnienia (zobacz artykuł o różnych rodzajach samotności).

*Artykuł jest częścią serii „Samotność z bliska”. Wpisy na temat psychologicznych, społecznych i kulturowych kontekstów samotności pojawiają się na blogu w każdy ostatni czwartek miesiąca.*

Chcesz dowiadywać się o sobie więcej? Sprawdź zaprojektowany przez nas zestaw kart/narzędzie rozwojowe dotyczące poszukiwania tożsamości, o tu.


[1] Aronson, E., Wilson, T. D., Akert, R. M., & Gilewicz, J. (2006). Psychologia społeczna. Poznań: Zysk i S-ka.

[2] Jeśli nasza indywidualna praca może zostać oceniona, obecność innych będzie mobilizująco nas pobudzać do wykonania łatwego zadania, a utrudniać zrobienie czegoś trudnego i nowego. Takie zjawisko nazywamy społeczną facylitacją. Działa to również w drugą stronę – jeśli nie da się ocenić naszego wkładu, nie obawiamy się oceny, następuje większe odprężenie – wtedy proste zadanie będzie nam szło gorzej, a trudne lepiej (to zjawisko to próżniactwo społeczne). Warto sobie o tym przypomnieć, kiedy w grupowym projekcie praca będzie ciągnąć się w nieskończoność, a na horyzoncie nie będzie widać rozwiązania. Więcej o facylitacji i społecznym próżniactwie w przystępnej formie możecie przeczytać tu (źródło po angielsku).

[3] Aronson, E., Wilson, T. D., Akert, R. M., & Gilewicz, J. (2006). Psychologia społeczna. Poznań: Zysk i S-ka.

[4] https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/promethidion/

[5] Calefato, F., & Lanubile, F. (2010). Communication media selection for remote interaction of ad hoc groups. In Advances in Computers (Vol. 78, pp. 271-313). Elsevier.

[6] Panoptikon

Marek Bitner – psycholog aktualnie pracujący w branży IT. Zainteresowany psychologią pozytywną, społeczną i UX designem. Student nauk o zdrowiu na Uniwersytecie w Kristianstad. Prowadzi swój blog.

Author Marek Bitner

More posts by Marek Bitner
Dowiedz się pierwszy/a o premierze! Też nie możesz doczekać się zestawu kart dla rodziców? Zostaw nam swój e-mail, a poinformujemy Cię, jak tylko produkt pojawi się w naszym sklepie :)