0

Koszyk

Wcześniej nikt go nie potrzebował. A przynajmniej tak się wydawało. Każdy żył swoim życiem i nie interesował jego losami. Z czasem jednak wybór zaczął dawać o sobie znać, częściej kręcić się po ulicach, wpadać na sąsiadów, wpraszać na towarzyskie spotkania. Kiedy ludzie spędzali z nim więcej czasu, okazywało się, że da się tego nowego mieszkańca codzienności lubić. Był źródłem poczucia wolności. Był wyjątkowy, niezależny, inspirował, otwierał głowy. W jego towarzystwie można było pozwolić sobie na więcej. Można było zacząć marzyć. Dziwne, że wcześniej go nie brakowało, że nikt o jego obecność wystarczająco mocno nie walczył. Teraz każdy chciał go mieć dla siebie. Cieszyć się możliwościami, jakie dawało jego towarzystwo. Czerpać od niego nadzieję. Przy głębszym poznaniu jednak, okazywał się nie zawsze być przyjemny w obyciu. A nawet, że przyjaźń z nim dużo kosztuje. W takich momentach jasne było, że wybór jest jednak towarzyszem wymagającym. Może za bardzo? Okazał się być dodatkową odpowiedzialnością, z którą człowiek często zostaje sam. Całkiem. Wprawdzie dziś, nie wyobrażamy sobie życia bez niego, ale z nim też nie zawsze umiemy żyć [1].  

Przednowoczesność

Nie bez przyczyny Ulrich Beck nazywa współczesnego człowieka homo optionis, a Zygmunt Bauman, na opisanie ludzkiej kondycji przywołuje kategorię homo eligens człowieka wybierającego. Dziś wybór jest stałym elementem naszej codzienności. Ale nie zawsze tak było.

W czasach przednowoczesnych, czyli mniej więcej do początków XIX wieku, podstawową kategorią społeczną była wspólnota (nie jednostka). Scalały ją więzy krwi, sąsiedztwo, religia, tradycja. Porządek rzeczy i rozumienie świata były przekazywane z pokolenia na pokolenie. To gdzie oraz w jakiej rodzinie się urodziłeś/łaś, decydowało o Twoim miejscu w strukturze społecznej, o pracy, jaką będziesz mógł/mogła wykonywać, o tym, z kim się zwiążesz. Innymi słowy to, kim będziesz i jaka przyszłość Cię czeka, było już zadecydowane, kiedy pojawiłeś/łaś się na świecie. Indywidualny wybór, w tamtym czasie, praktycznie nie istniał. Nie liczyło się „ja”, tylko „my”.  

Nowoczesność

Ale świat zaczął się zmieniać. Rewolucyjnie. Czasy nowoczesne to gwałtowny rozwój, przede wszystkim przemysłu i miast. W XIX wieku powstają fabryki, które ściągają do aglomeracji miejskich coraz więcej ludzi z terenów wiejskich. Rola wspólnot tradycyjnych w narzucaniu porządku życia jednostki zaczęła więc słabnąć. Człowiek, który – najczęściej właśnie za pracą – wyruszał do miasta, uniezależniał się od swojego miejsca urodzenia, od wiążących go z grupą więzów. To początki, znanego nam dziś dobrze, indywidualizmu. Oczywiście, ludzie w mieście także budowali relacje, ale byli bardziej anonimowi niż wcześniej i co innego było powodem zacieśniania więzów. Jeśli przynależeli do jakiejś wspólnoty, to częściej w efekcie własnej decyzji. To moment, kiedy jednostkowy wybór coraz bardziej rzucał się w oczy. Przemykał ulicami, dawał nadzieję. Dzięki niemu, można było poczuć upragniony smak wolności, zacząć walczyć o swoje prawa, o upodmiotowienie.
Jednocześnie, więcej decydujących o sobie jednostek oznaczało większe zróżnicowanie mieszkańców miast. Większa chęć wyróżniania się na tle innych – napędzana szczególnie silnie w połowie XX wieku reklamą i rosnącą konsumpcją – dotyczyła wyboru już nie tylko jako walki o prawo do decydowania o własnym losie, ale powodowała chęć konstruowania i wyrażania własnej tożsamości… Który samochód kupić? Jaki kolor bluzki wybrać? Co czytać i czego słuchać? Gdzie bywać? W życiu codziennym, w różnych jego obszarach, pojawiło się wiele (do) wyboru.       

Ponowoczesność?

Jesteśmy już w latach 50-tych XX wieku, które pamiętają nasi dziadkowie, czyli w okresie nie tak odległym od dziś. Do współczesności, nazywanej przez niektórych późną nowoczesnością, a przez innych ponowoczesnością, zbliża nas rozwijająca się od lat 70-tych XX wieku globalizacja. Pojawia się Internet. Świat – jak wcześniej dzięki narodzinom kolei i telegrafu (o czym wspomina Edwin Bendyk tu) – staje się mniejszy. Bardziej dostępny. Skurcza się przestrzeń i czas. Obieg informacji jest coraz szybszy, jak tempo życia. Współczesny człowiek mierzy się więc z ciągłą zmianą, tymczasowością, wielością, wieloznacznością, względnością, coraz większym zróżnicowaniem tego, czego doświadcza. Jak już zauważone zostało w poprzednim fragmencie, zróżnicowanie sprzyja dokonywaniu wyborów – określaniu co jest „moje”, a co nie, z czym się zgadzam i identyfikuję, a co odrzucam. W ponowoczesności dokonujemy jeszcze więcej wyborów niż wcześniej, korzystając z większej liczby opcji, które są bardziej niż kiedyś „na wyciągnięcie ręki”. Wbrew pozorom jednak, wybory dotyczące nawet drobnych spraw zyskują dziś coraz większą wagę: „(…) moja decyzja o zakupie danego ubrania lub określonego typu jedzenia, ma dziś różnorodne konsekwencje globalne. Nie tylko wpływa na życie jakiegoś człowieka na drugim końcu świata, ale może przyczynić się do degradacji środowiska, co z kolei może mieć konsekwencje dla całej ludzkości”[2]. W tym sensie nawet pytanie „w co się ubrać?” w ponowoczesności przestaje mieć powierzchowny charakter, a staje się deklaracją określonych wartości, przyjmowanych postaw.
Dokonujemy więc coraz większej liczby, coraz drobniejszych wyborów, coraz bardziej związanych z naszą tożsamością – często więc coraz bardziej świadomych i refleksyjnych. Wybory te są bardziej wymagające. Racjonalny człowiek podejmuje bowiem decyzje analizując dane. Dziś ciągle pojawiają się nowe informacje, względem których należy się ustosunkowywać i w oparciu o które aktualizować swoje poprzednie deklaracje. Nasze wybory stają się re-wyborami. To decyzje z ciągłym potencjałem zmiany, iteracyjne, do których stale się powraca i refleksyjnie weryfikuje.

Dochodzimy do miejsca, w którym widoczny jest paradoks wyboru[3]. Wybór, który dawał wcześniej poczucie wolności – był prawem, dziś staje się tak wszechobecny, że jest przymusem – obowiązkiem.

Z nadmiarem wyboru wiążą się negatywne konsekwencje. Badania pokazują, że choć posiadanie większej opcji wyboru wydaje nam się zawsze bardziej atrakcyjne, ostatecznie staje się źródłem frustracji, braku satysfakcji z dokonanej decyzji oraz wiąże ze spadkiem motywacji wewnętrznej do realizacji działań z niej wynikających[4]. Niekorzystny efekt psychologiczny naukowcy tłumaczą wzrostem odpowiedzialności towarzyszącej „przeładowaniu wyborem”, która staje się trudna do udźwignięcia. Polega ona często na powątpiewaniu w dokonanie słusznego wyboru. Trudno jest też nam często pogodzić się z szeregiem utraconych możliwości i potencjalnych dróg, których weryfikację dokonanie wyboru przecież uniemożliwia. Dodatkowe ryzyko polega na tym, że wszelkie niepowodzenia związane z dokonaniem wyboru jednostka bierze na siebie. Wszelkie potencjalne porażki będą efektem jej decyzji. Z konsekwencjami będzie musiała radzić sobie sama.

Bez wyboru dziś nie wyobrażamy sobie życia. Jednocześnie nadmiar wyboru staje się psychologiczną pułapką. Są też takie wybory, których wolelibyśmy nie dokonywać i takie, przed którymi w codziennym życiu uciekamy. Świadomy wybór, to wolność, ale i odpowiedzialność. Łatwiej byłoby się nim cieszyć i z jego konsekwencjami mierzyć, gdybyśmy wśród wartości, poza niezależnością, pielęgnowali także troskę, solidarność i wsparcie.

Bycie taką wspólnotą również jednak należy wybrać.


[1] Tekst powstał w oparciu o artykuł: Jezierska D., Społeczeństwo wyboru czy wybór społeczeństwa? Teoretyczno-historyczna analiza kategorii wyboru na tle ewolucji struktur społecznych, Kwartalnik Prawo-Społeczeństwo-Ekonomia, nr 2, 2019, dostęp:  http://kpse.pl/node/416

[2]A. Giddens, Życie w społeczeństwie posttradycyjnym, [w]: U. Beck, A. Giddens, S. Lash. (red.), Modernizacja refleksyjna, Warszawa 2009, s. 81.

[3] Np. Z. Bauman, Płynne życie, Kraków 2007.

[4] S. Iyengar, M. Lepper, Why Choice Is Demotivating: Can One Desire Too Much of a Good Thing?, „Journal of Personality and Social Psychology”, nr 6, 2000, s. 995-1006.

Author Daria Jezierska-Geburczyk

psycholożka, kulturoznawczyni, założycielka Myślnika. Prowadzi indywidualne sesje psychologiczne, procesy rozwojowe w oparciu o narzędzia coachingowe, terapeutyczne oraz wiedzę naukową. Interesuje ją przenikanie narracji kulturowych i osobistych. Przygląda się szczególnie pracy - jej kulturowym uwarunkowaniom i indywidualnym sposobom przeżywania.

More posts by Daria Jezierska-Geburczyk
Dowiedz się pierwszy/a o premierze! Też nie możesz doczekać się zestawu kart dla rodziców? Zostaw nam swój e-mail, a poinformujemy Cię, jak tylko produkt pojawi się w naszym sklepie :)