0

Koszyk

My, Rodzice – wyzwanie, rola i przygoda

Jednym z trudniejszych wyzwań w byciu rodzicem, jest odpowiedzenie sobie na pytanie: ile rodzica (jest, ma być, może być) we mnie? Kluczowa rodzicielska refleksja dotyczy więc tego, co dzieje się z moim poczuciem siebie, jak zmienia się moje Ja, kiedy staję się mamą (lub tatą). Na początku, po narodzinach dziecka, rola rodzica często jest dominującą w ramach tożsamości, przysłania świat. I słusznie! Z czasem jednak, kiedy dziecko zaczyna uczyć się samodzielności, robi się dla rodzica więcej miejsca na inne jego role, na „innych siebie”. Czy wtedy jednak o nich jeszcze pamięta?

ilustracja: Natalia Kołacz

Za dużo?

Dzieci wymagają uwagi, czasu i energii. By rozwijać się, dorastać i wzrastać, potrzebują rodzicielskiej miłości, zainteresowania oraz zaangażowania. Bycie rodzicem oznacza więc często rezygnację z innych aktywności, odroczenie realizacji własnych zainteresowań, czasem odłożenie na bok własnych potrzeb, a na pewno inne ustawienie priorytetów. Ryzykiem takiego zaangażowania w rodzicielstwo jest jednak całkowita „rezygnacja z siebie”. Niekiedy jest autonomiczną decyzją, a często efektem społeczno-kulturowej presji. W takim przypadku rodzicielstwu całkowicie „się poświęcamy”.  

Jeśli rodzic „rezygnuje z siebie”, zostaje mu tylko „bycie dla dziecka”. Jakie niesie to ze sobą konsekwencje? Po pierwsze, taki rodzic może przestać „ładować akumulatory”. Jak wspomnieliśmy – dzieci wymagają uwagi, czasu, energii – a to zasoby ograniczone. Trzeba je uzupełniać. Czyli trzeba umieć zadbać o siebie samego, a wcześniej rozpoznać swoje indywidualne potrzeby. Rodzic, który rezygnuje z siebie, przestaje o nich myśleć.
Po drugie, jej/jego poczucie tożsamości opiera się na jednym źródle autodefinicji: jestem mamą/tatą. To z niej rodzic czerpie poczucie sensu, dzięki niej czuje się potrzebny. Nie ma w tym nic złego, jeśli nie okaże się, że po jakimś czasie żyje wyłącznie życiem dziecka (nie swoim), nie umie pogodzić się z dorastaniem potomstwa, rosnącą niezależnością i samodzielnością dzieci. Rezygnując z siebie, nie dostarcza im także wzorców podmiotowości, asertywności, dbania o własne potrzeby, pielęgnowania swojego indywidualnego Ja.

ilustracja: Natalia Kołacz

Za mało?

Wiele współczesnych mam/ojców, już to wie. Stając się rodzicem, nie rezygnuje z innych ról. Łączy rodzicielstwo z rozwojem kariery, z organizacją życia domowego, z pielęgnowaniem relacji rodzinnych i towarzyskich, z rozwijaniem siebie. To krok w stronę równowagi. Mimo, że rozwiązanie takie daje nadzieję na budowanie zbalansowanej tożsamości, nie jest wolne od ryzyka. Powyższa sytuacja tworzy bowiem obraz matki i ojca, którzy bez problemu i z utrzymaniem jakości żonglują – stale przyrastającą – liczbą zadań, obszarów. Ryzykiem obrazu rodzicielstwa, zgodnie z którym z niczego nie musisz rezygnować, jest traktowanie tej roli jako dodatkowego, równoległo „projektu”, realizowanego „przy okazji”, „z automatu”.
W myśl, że rodzicielstwo nie ogranicza, świeżo upieczeni rodzice często chcą możliwie szybko wrócić do „poprzedniego życia”, symultanicznie realizować wszystkie swoje dotychczasowe przyzwyczajenia, potrzeby i role. Czy jednak się da? Czy dzisiejsza zagoniona rzeczywistość na to pozwala? Wbrew współczesnym narracjom „możesz wszystko, jeśli tylko dobrze zarządzisz swoim czasem”, doba jest nie do rozciągnięcia. Jeśli robisz „wszystko” na pewno są tego jakieś koszty. Innymi słowy: czy masz uwagę, czas i energię potrzebną do bycia rodzicem? Jeśli nie, czego będziesz umiał/a sobie odmówić, by te istotne dla rozwoju dziecka zasoby mieć?

Rysowałaby się więc konieczność wyboru, konieczność świadomej odpowiedzi na pytanie: ile rodzica we mnie?

Nie: rezygnacja z siebie, a: dzielenie się sobą.

Jeśli chcesz być rodzicem świadomym i odpowiedzialnym, czyli takim, który wychowa – na miarę swoich możliwości – szczęśliwego człowieka, musisz poświęcić temu zadaniu swoje zasoby. Nie możesz mieć wszystkiego. Będąc rodzicem zaangażowanym, z jakiegoś obszaru, na jakiś czas najprawdopodobniej musisz zrezygnować. Będziesz musiał powiedzieć „nie” rzeczywistości „możesz wszystko”. Takie rodzicielstwo nie oznacza jednak całkowitej rezygnacji z siebie. To raczej umiejętność dzielenia się sobą. To zdolność priorytetyzowania roli rodzica, bycia świadomie obecnym, bycia dla dziecka, ale także – i co równie ważne – pilnowania realizacji potrzeb własnych, niezapominania o innych fundamentach swojej tożsamości.

Będąc rodzicem, pewnie nigdy nie przestaniesz się uczyć szukania właściwych proporcji i równowagi między różnymi życiowymi rolami, jakie pełnisz. Pomocne w tym procesie może być ćwiczenie umieszczone w nadchodzącym zestawie kart: „My, Rodzice – wyzwanie, rola i przygoda”. Jak dokończysz zdanie?

Stając się mamą/tatą, nie przestałam/łem być…  

Artykuł powstał w ramach serii promującej zestaw kart do rozmów i do refleksji „My, Rodzice – wyzwanie, rola i przygoda”. Do znalezienia tu 🙂

Author Daria Jezierska-Geburczyk

psycholożka, kulturoznawczyni, założycielka Myślnika. Prowadzi indywidualne sesje psychologiczne, procesy rozwojowe w oparciu o narzędzia coachingowe, terapeutyczne oraz wiedzę naukową. Interesuje ją przenikanie narracji kulturowych i osobistych. Przygląda się szczególnie pracy - jej kulturowym uwarunkowaniom i indywidualnym sposobom przeżywania.

More posts by Daria Jezierska-Geburczyk