Planujesz właśnie najbliższe miesiące, tygodnie? Zastanawiasz się, ile czasu zajmie Ci przeczytanie tego artykułu? Zdecydowałeś/łaś się go przeczytać na szybko, „w luce” między obowiązkami?
Jeśli odpowiadasz „tak” – nic dziwnego. Jesteśmy społeczeństwem, które liczy czas. Jest zsynchronizowane z chronometrem od XIX wieku. Najprawdopodobniej większość z nas ma w głowie tykające – ciszej lub głośniej – wskazówki zegara. Od lat 80-tych przyspieszają. Wraz z wybuchem pandemii rozregulował się ich przyspieszony rytm.
Ale nie wszystko naraz. Refleksję nad przeżywaniem czasu zaczniemy przede wszystkim od przyjrzenia się naszej dzisiejszej relacji z czasem i próby zrozumienia, jak się tu znaleźliśmy. Za przewodników weźmiemy trzy ogólne pytania: Dlaczego odliczasz czas? Co wyznacza rytm, którym żyjesz? Po co Ci czas?
Dlaczego odliczasz czas?
Społeczeństwa zachodniej kultury nauczyły się zegarkowej dyscypliny dzięki – i wraz – z postępującą rewolucją przemysłową.
„Około 1800 roku w żadnym kraju nie istniała synchronizacja sygnałów czasu, która przekraczałaby granice jednego miasta.”[1] Kierowano się czasem wskazywanym przez jedyny zegar w okolicy – najczęściej ten na miejskiej wieży, znajdującej się gdzieś w centrum przestrzeni publicznej. Punktem odniesienia dla mierzenia czasu pozostawała zaś przede wszystkim natura. Rytm dnia i pracy wyznaczały pora roku oraz wschody i zachody słońca właściwe dla danej szerokości geograficznej. Prowadziło to oczywiście do wielu paradoksów. „Jeszcze w połowie lat 80. XIX w. każde miasto francuskie miało własną, opartą na ruchu Słońca rachubę czasu”[2], a „W 1870 r. w USA istniało ponad 400 spółek kolejowych, które używały łącznie ponad 75 różnych railroad times, wobec czego podróżny musiał w kasie biletowej zasięgnąć informacji o obowiązującym na danej linii czasie.”[3] Wiek XIX przyniósł istotną zmianę w postaci standaryzacji czasu. Uporządkował organizacyjny chaos, jaki towarzyszył jego liczeniu. Odmierzanie czasu światowego – wspólnego – oparto na południku zero w Greenwich. Porządek, który towarzyszy nam do dziś, został wprowadzony w 1884 r.
Drugą istotną zmianą, jaka zaszła w drugiej połowie XIX wieku, było upowszechnienie zegarka, szczególnie zegarka kieszonkowego. Jego masowa produkcja umożliwiła wielu osobom posiadanie narzędzia pomiaru czasu na własność. Efektem obecności zegarka w codziennym życiu, stało się przyzwyczajenie do regularnego i dokładnego odmierzania czasu. Całe społeczeństwa zaczęły podporządkowywać się idei życia zgodnie z rytmem zegarka. Od tej pory to on organizował ich dzień, ich pracę. Fakt, że nauczyliśmy się mierzyć czas w sposób ujednolicony pozwolił nim dokładniej zarządzać. Szczególnie w fabrykach.
Poza zegarkiem, w ramach pierwszej rewolucji przemysłowej powstała kolej, opracowano telegraf. XIX wiek był okresem narodzin modernizacji. Te kluczowe osiągnięcia nie pozostały bez wpływu na ludzkie doświadczenia: skróciły czas podróży i obiegu informacji, „zmniejszyły” odległości. Dla przeciętnej jednostki były źródłem nowego, dojmującego doświadczenia – dawały poczucia przyspieszenia (znane nam dziś chociażby z wynalazku Internetu).
Postęp technologiczny i modernizacyjny, jaki wtedy zaszedł, przekształcił organizację społeczeństw oraz mentalność jednostek. Zmiany, które dotyczyły przeżywania czasu możemy sprowadzić do:
- „obiektywizacji” czasu – nauczyliśmy się mierzyć go w sposób ujednolicony,
- rozpowszechnienia idei i narzędzi jego dokładnego liczenia,
- utowarowienia – zaczęliśmy wyceniać czas: sprzedawać go i kupować.
Z tego sposobu rozumienia czasu czerpiemy do dziś.
Co wyznacza rytm, którym żyjesz?
Naiwnym byłoby wierzyć, że żyjesz zgodnie z rytmem natury – że budzą Cię wschody Słońca, a o jego zachodzie kładziesz się spać. Zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest – a przynajmniej było przed pandemią – że żyjesz rytmem pracy, a więc Twój porządek dnia wyznaczają godziny: 9.00-17.00. Dziś pewnie coraz częściej zdarza się, że dyscyplinują nas nie same godziny pracy, a listy zadań, które mamy do „odhaczenia”. I to zarówno te z obszaru pracy, jak i życia osobistego. Współcześnie przecież obie sfery coraz bardziej się przenikają. Bardziej prowokująco można by zapytać, czy masz swój indywidualny rytm, niezależny od wystandaryzowanego, ustawionego w XIX wieku porządku chronometru? Może słuchasz potrzeb ciała i do nich dostosowujesz czas? A może dopasowujesz go do jeszcze czegoś innego? Antropolog David Graeber pisze: “Tam, gdzie nie ma zegarków, to tempo naszych działań wyznacza czas, a nie jest przez ten czas wyznaczane”.[4]
Po co Ci czas?
Możemy poświęcać uwagę samemu czasowi, a możemy temu, co go wypełnia. Wyobraź sobie, że idziesz ulicą. Czy masz – jak Barack Obama – „hawajski krok”[5]? Czy chodzisz raczej tak, żeby mieć czas na zauważanie budynków, przechodniów, pogody, własnych myśli czy tak, żeby gdzieś dojść w określonym czasie?
Możemy liczyć czas w różnych celach. Często robimy to po to, żeby go „nie marnować”. Ale „niemarnowanie czasu” może być pułapką. Od XVIII wieku żyjemy w Europie ideą postępu, czyli założeniem o ciągłym rozwoju ludzkości i jego liniowej naturze. Idea ta – w ekstremalnej wersji współczesnej – brzmi: ciągle do przodu, ciągle w górę. Przekładając ją na codzienność: jeśli jesteś dziś w tym samym miejscu, co wczoraj, to tak naprawdę znaczy, że zostajesz z tyłu. W tym przypadku „niemarnowanie czasu” polega na gnaniu i realizacji dedlajnów. Często tę perspektywę przyjmujemy.
Możemy więc liczyć czas w różnych celach. Dla rozliczania siebie i ścigania się z nim albo żeby naprawdę nie tracić go na to, co nie jest dla nas ważne.
Podsumowanie
Każdy z nas żyje ograniczoną ilość czasu. Bez wątpienia warto pamiętać o jego upływie, mierzyć go i w konsekwencji nauczyć świadomie wykorzystywać. Pytanie tylko czy to kompetencja, której – od XIX wieku do dziś – nadużywamy czy jej zdobycie jest dopiero przed nami.
[1] Osterhammel J. (2020), Historia XIX wieku. Przeobrażenie świata, tłum. Drozdowska-Broering I., Kałążny J., Peszke A., Śliwińska K., s. 102
[2] Tamże, s. 104
[3] Tamże, s. 103
[4] Graeber D. (2019), Bullshit jobs, s. 90: “In places without clocks, time is measured by actions rather than action being measured by time”.
[5] “Hawajski krok” oznacza krok spowolniony; Obama B. (2020), A Promised Land, s. 3.