0

Koszyk

Na początek kilka prawd oczywistych, które jednak trzeba sobie co jakiś czas przypominać. Konflikt jest nieodłączną częścią życia. Ono (życie) z kolei, składa się z relacji. I w tym konkretnym wypadku, nie jest ważne, jak my się w tych relacjach odnajdujemy, czy są one zażyłe, w jakiś sposób znaczące (z rodzicami, rodzeństwem, partnerem, partnerką, przyjaciółmi), czy powierzchowne, bez większego znaczenia (pan w sklepie, właścicielka psa spacerująca po parku, albo przejeżdżający za blisko nas rowerzysta). Relacje stanowią tło naszej egzystencji, czyli są jej całkiem sporym elementem. Jeśli cofniemy się do samego początku, to stwierdzimy, że rodzimy się z relacji i w relacji. Innymi słowy, bez relacji nie byłoby nas na świecie.

Relacja = konflikt

W tych kilku słowach wstępu chciałam Wam przekazać, a może tylko przypomnieć, że nasze życie to relacje i dlatego warto się pochylić nad ich jakością. Działać tak, żeby być w nich autentycznymi. Dla mnie oznacza to być w zgodzie ze sobą i własnymi potrzebami, przy jednoczesnym szacunku dla potrzeb drugiej strony. Temat relacji jest więc uniwersalny dla wszystkich. Otaczamy się nimi. A ponieważ jesteśmy różni i czasami nie odpowiada nam czyjeś zachowanie, lubimy różne rzeczy, to będziemy mieć sytuacje konfliktowe. 

Co można zrobić z konfliktem?

My, ludzie, należymy do ssaków więc naszym zupełnie prymitywnym i zakorzenionym głęboko w mózgu zachowaniem, będą 3 reakcje: walka, ucieczka lub zamrożenie (ang. fight, flight, freeze). Często właśnie tak, w pierwszym momencie, reagujemy w sytuacji stresowej. Jeżeli stres jest duży, np. goni nas wielkie, groźne zwierze, to faktycznie warto skorzystać z intuicji i zwiewać. Jeśli przełożymy ten schemat na, np. kłótnie z partnerem, to nasz ssaczy mózg podpowiada, że ten konflikt: możemy wygrać (albo przegrać), możemy udawać, że go nie ma (tyle, że on i tak jest i od wewnątrz będzie nas zżerał) albo możemy się obrazić. Żadna z tych opcji nie nie daje niestety możliwości powrotu do relacji. Warto więc dodać do tych propozycji inną opcję, która pozwoli nam lepiej funkcjonować na co dzień: konflikt MOŻNA rozwiązać.

Konflikt może być dobry

Brzmi trochę zaskakująco? Może trochę kontrowersyjnie? Sama, gdy pierwszy raz o tym usłyszałam, nie byłam w 100% przekonana. Przecież od wczesnych lat jesteśmy uczeni/uczone, by się “nie kłócić” albo się “natychmiast pogodzić”. A sytuacja konfliktowa to konfrontacja! Ma olbrzymi potencjał, by być momentem, w którym opowiemy o tym, co jest dla nas ważne. O naszych pięknych potrzebach, intencjach, wartościach. A także jest okazją, by usłyszeć drugą stronę z jej pięknymi emocjami, potrzebami, wartościami. Konflikt może nam pomóc w pogłębieniu naszych relacji, w autentycznym kontakcie z drugim człowiekiem i z samym/samą sobą. Może, ale nie musi, bo obie strony, powinny po pierwsze, tego chcieć, a po drugie: powinny wykazać się pewną dojrzałością emocjonalną, którą można w sobie rozwijać.

Co zrobić, by konflikt przysłużył się relacji?

Metod rozwiązywania konfliktów jest wiele. Najbliższy mi jest “czterostopniowy model procesu Porozumienia bez Przemocy” Marshalla Rosenberga. W dużym skrócie w pierwszej kolejności należy skupić się na faktach –  na tym co widzę i słyszę. To etap, gdy bez ocen, opisujemy co się wydarzyło – co nagrywa kamera i dyktafon. Następnie zastanawiamy się jakie emocje czujemy w związku z tym co się wydarzyło. W kroku trzecim łączymy te emocje z naszymi zaspokojonymi bądź niezaspokjonymi potrzebami. Ostatni, czwarty etap to prośba, czyli zadajemy sobie pytanie, o co możemy poprosić kogoś lub siebie. Ot taki niby błahy schemat, który w efekcie przysparza wiele emocji i odkryć. 

Trening i jeszcze raz trening

Z komunikacją empatyczną jest trochę tak jakbyśmy uczyli/uczyły się języka obcego. Poznajemy strukturę, fonetykę, akcenty, budujemy pierwsze proste zdania, popełniamy błędy, uczymy się na nich i dalej tworzymy coraz to bardziej rozbudowane konstrukcje, aż (jeśli mamy dużo motywacji) przychodzi taki etap, gdy myślimy już w tym języku, swobodnie wypowiadamy się, nasze wypowiedzi brzmią bardzo naturalnie. Żeby dojść do tego etapu trzeba zacząć, zrobić pierwszy krok.

Gdy prowadzę warsztaty, zawsze rozdaję uczestnikom i uczestniczkom, tabelę z listą uczuć i potrzeb, bo to nie jest takie “hop siup” wiedzieć, co się czuje i czego się potrzebuje. Czasami trzeba najpierw zobaczyć, jak można te emocje i potrzeby nazwać, żeby móc je w sobie rozpoznać. To jedna z dróg. Pod koniec takich spotkań, zazwyczaj czuję olbrzymią satysfakcję i radość, widząc, że dzięki tym czterem (prostym ale niełatwym) krokom, ludzie odkrywają siebie. Jestem fanką robienia “możliwie najmniejszych kroków” i każdy taki bardzo świętuję ! Jeśli chcesz przećwiczyć te cztery kroki i masz gotowość zajrzenia trochę (ale tylko trochę) głębiej w siebie, to zapraszam! Warsztaty, pt. ”Racja czy relacja. Komunikacja empatyczna”, odbędą się 13 maja od 10.00 do 14.00 w kameralnej, 5-osobowej grupie na platformie zoom. Więcej o warsztatach przeczytasz tutaj.

Do zobaczenia,

Kasia

Bibliografia:

  1. dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska (2019), Chcesz mieć rację czy relację?, https://www.youtube.com/watch?v=3tFxCP8_ueM
  2. Rosenberg B. Marshall (2020), Porozumienie bez przemocy. O języku życia. wyd. Czarna Owca

Author Katarzyna Cieliczko-Słupianek

Filolożka, właścicielka niewielkiej agencji marketingowej, gdzie rozwija się projektując komunikację dla firm. Ukończyła szkolenie z wiedzy i umiejętności stosowanych w psychologicznej koncepcji zwanej „Porozumienie bez Przemocy”. Stale rozwija się w obszarze komunikacji empatycznej, którą propaguje poprzez swój najnowszy projekt „Chcę być kawą”.

More posts by Katarzyna Cieliczko-Słupianek