Komunikujemy się codziennie i codziennie potwierdzamy sobie, że komunikacja to podstawowe narzędzie do osiągania porozumienia między nami a innymi. Ale zdarzają się niekiedy takie momenty, kiedy czujemy, że komunikacja z drugą osobą nabiera jakiegoś dziwnego klimatu, intencje przestają być wyraźne a wypowiadane słowa przestają znaczyć, to co znaczą. Czujemy się dziwnie i to „dziwnie” czasami objawia się w naszym samopoczuciu, w swoistym napięciu w ciele, we wrażeniu, „że już kiedyś coś podobnego mi się przydarzyło”, w poczuciu istnienia w relacji jakiejś niejasności, czegoś niewypowiedzianego, jakiegoś „drugiego dna”. Jeśli takie poczucie powtarza się w którejś z naszych obecnych relacji i nie potrafimy tego wytłumaczyć racjonalnymi wyjaśnieniami, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że jesteśmy w grze psychologicznej.
Gry psychologiczne to powtarzające się wzorce komunikacji między osobami, które doprowadzają często do nieporozumienia, do spotęgowania istniejącego konfliktu czy napięcia, do wzmożonych reakcji emocjonalnych. Z niewinnie wydających się „zaczepek” komunikacyjnych, osoby mogą przejść do wymiany latami składanego żalu, miesiącami pielęgnowanej złości, czy wcześniej niewypowiadanych pretensji. Gry to te schematy naszych interakcji, które przynoszą obu stronom negatywną wypłatę w postaci silnych emocji, w postaci potwierdzenia sobie wzajemnych mniemań na temat rozmówcy, w postaci czynów typu „muszę się napić”, „ muszę wyjść”, „mam tego dosyć – koniec”. Te powtarzalne wzorce często mają swój początek w obustronnie odczuwanej potrzebie kontaktu, w świadomie podjętej inicjatywie by porozmawiać, czasami w chęci by pomóc albo by zainteresować się drugą osobą. Mimo to, jednak w toku kontaktu, zmienia się punkt przesunięcia i spod powierzchni zaczynają wysuwać się kolce – w postaci wcześniej chowanych niespełnionych potrzeb, doznanych a nieujawnionych urazów, niewypowiedzianych „tak” albo „nie”. Istotą gier psychologicznych jest więc nieprzewidziana i niezapowiedziana zmiana toku i klimatu rozmowy, swoiste przełączenie się jakby na inny kanał. I właśnie to przełączenie, w analizie gier nazywane punktem zwrotnym, jest istotą mechanizmu gier.
W grach psychologicznych możemy przyjmować jedną z ról psychologicznych – rolę Prześladowcy, Ratownika bądź Ofiary.
W roli Prześladowcy krytykujemy i oceniamy innych, przypisujemy im intencje i cechy stałe, pokazujemy słabości i niedociągnięcia, by lepiej wypaść samemu wobec innych, by pokazać swoją siłę i kontrolę. Deprecjonowanie innych – ich myślenia, uczuć czy działań staje się punktem odniesienia dla tej roli.
W roli Ratownika jesteśmy wtedy, gdy spostrzegamy innych jako nieposiadających wystarczających zasobów, aby sobie poradzić z jakąś sytuacją, aby przejąć odpowiedzialność, ponieść konsekwencje, podjąć się jakichś działań. Wtedy myślimy, czujemy i działamy za inne osoby, podczas gdy one same swobodnie mogłyby wziąć za siebie odpowiedzialność. Robimy wtedy coś za dzieci, za małżonków, powstrzymujemy swoje emocje, bo oceniamy, że ktoś sobie z nimi nie poradzi, budzimy nasze pełnoletnie dziecko, by się nie spóźniło na zajęcia. Wszystko to robimy w dobrej intencji, z dobrego serca, ale w efekcie przynosząc przyzwolenie na bezradność innych, na niekorzystanie z własnych sił.
W roli Ofiary jesteśmy wtedy, gdy nie widzimy w sobie możliwości zmiany naszej trudnej sytuacji, gdy czekamy na to, że ktoś za nas podejmie decyzję lub coś podpowie, gdy nie rozwiązujemy sytuacji trudnej, choć jej nie chcemy i na nią narzekamy. Ofiara nie widzi u siebie zasobów, więc czeka, aby ktoś coś za nią zrobił, ale gdy ktoś chce jej pomóc, to zrobi wszystko, by do tego nie doszło. Bardzo często osoby w roli Ofiary chcą, aby uznać trud jaki znoszą, a nie aby znieść to z czym się borykają.
W sytuacjach codziennych jedną z typowych gier jest gra „A tu cię mam”. To taka gra, w którą jest zaangażowana osoba, która musi zdeprecjonować innych, by się samej poczuć dobrze. Takie osoby mówią: „Może i fajne zajęcia, ale mi zabrakło tutaj więcej ćwiczeń”, „Na drugi raz proszę uważać, jak stawia Pani przecinki – raport nie jest zły, ale ta interpunkcja…”. W grze „A tu cię mam” chodzi o nieświadome zaznaczenie, że osoba przedstawiająca się w pozytywnym świetle wcale taka nie jest – i jest to wykryte i zdemaskowane przez sprawnego obserwatora otoczenia…występującego ze szczególnej pozycji życiowej “Ja jestem Ok – Ty nie jesteś Ok.” Wtedy zdeprecjonowanie innej osoby uwypukla bystrość obserwatora, która może powiedzieć „Wiedziałem, że tak będzie”.
W gry gramy. Każdy ma swoje „ulubione” gry, w które gra z partnerami, dziećmi, pracownikami czy przełożonymi. Niekiedy możemy przewidzieć całe ciągi posunięć w tych grach, a mimo to w nie wchodzimy. Zaprzestać gier możemy w każdej chwili. Podstawą jest nasza samoświadomość, refleksja – co się dzieje, w czym jesteśmy, o co nam chodzi. Możemy z gry wyjść i odmówić dalszych ruchów w niej, możemy też nazwać, to co się dzieje – między nami a drugim graczem czy innymi graczami, możemy zidentyfikować leżące u podstaw gry potrzeby – „tak naprawdę to chciałam z tobą spędzić wieczór, a nie wiem czemu teraz zaczęliśmy się kłócić. Potrzebuję pobyć z tobą blisko, a nie budować autostrady”.
Identyfikacja gier pomoże nam zobaczyć te obszary naszego w życiach, w których powtarza się być może jakiś stan naszej frustracji, naszego niespełnienia czy braku. A świadomość tego, jest pierwszym stopniem w drabinie naszego sięgania po to, co jest nam potrzebne. Trzeba tylko popatrzeć – gdzie przystawiamy drabinę i czy jest ona oparta o tę ścianę , o którą nam chodzi…